czwartek, 21 listopada 2013

Jak zapewnić sobie ciągłą udrękę i nie dać szansy szczęściu (prosta metoda)

Gdyby spróbować procentowo oddać, czym w jakim stopniu zajmuje się neurotyk, na infografice pojawiłyby się dwa strzeliste słupki, górujące nad resztą aktywności niczym Petronas Towers nad Kuala Lumpur.
http://nascentarray.com/wp-content/uploads/2013/02/Petronas-Towers.jpg
Pierwszy słupek to zamartwianie się.
Zabiera niezwykle dużo energii, bo naprawdę trzeba utrzymywać wyobraźnię w stałej gorączce, by wraz z przepędzeniem jednego lęku nie powstała próżnia i by płynnie zastąpić go kolejnym. Osobiście mam taki freestyle, że martwię się przeciwstawnymi zjawiskami. Przykładowo na spacerze zadręczam Męża, wskazując na wózek z Dzieciem:
- Myślisz, że nie jest mu zimno?
Kiedy Mąż zaprzeczy - średnio musi zrobić to trzy razy - i uda mu się mnie uspokoić, po dosłownie kilku minutach wykrzykuję:
- Boże, mam nadzieję, że on się nie przegrzeje!
W ciąży martwiłam się, że Syn kopie za mało, by dzień później snuć dramatyczne scenariusze z powodu zbytniego zagęszczenia ruchów. W pracy martwiłam się zarówno brakiem zleceń, jak i ich nadmiarem, przy braku bowiem się ambicjonalnie nie realizowałam, a przy nadmiarze pogrążałam się w pracoholizmie.
Moja metoda bania się obu stron medalu jest trochę cwaniacka, przyznaję, ale pozwala skutecznie zapobiec pustce, jaka mogłaby się pojawić w neurotycznym umyśle po przegonieniu strachuna. Poza tym jest uniwersalna i można ją zastosować w zasadzie w każdej sytuacji. Szczególnie dobrze służy kobietom, które mają do niej wyjątkowy talent: od pasa w dół są za grube, a od pasa w górę zbyt wieszakowate, ich życie jest jednocześnie zbyt chaotyczne i zbyt nudne, a mężowie zarazem zbyt zasadniczy i nadto lekkomyślni. Polecam ją szczerze wszystkim obawiającym się życia w beztrosce i spokoju.
http://static.someecards.com/someecards/usercards/ab29c90e0b5f74f19632486d3bfe38dbfc.png

O drugim słupku napiszę niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz